piątek, 17 maja 2019

Jak to się wszystko zaczęło - moje początki cz. I



Witajcie kochani,

kilka słów o tym jak rozpoczęła się moja przygoda ze stylizacją paznokci.

Swoją przygodę ze stylizacją paznokci rozpoczęłam dosyć dawno temu, bo już pod koniec szkoły gimnazjalnej.

Wtedy, jak większość nastolatków, zaczęłam zwracać większą uwagę na swój wygląd, a co za tym idzie również na paznokcie. Chociaż już w podstawówce robiłyśmy z koleżanką zakłady, która zapuści dłuższe paznokcie, ale w szkole nie było można używać kolorowych lakierów, więc pozostały odżywki i bezbarwne topy.

Kiedy do Polski trafiła moda na paznokcie akrylowe w kształcie kwadratu i z ponadczasowym zdobieniem w stylu french, marzyłam, aby móc nosić taką stylizację na swoich paznokciach. Niestety wiek, w którym byłam nie pozwalał na noszenie akrylu, poza tym ceny za usługę jak na tamte czasy były kosmiczne.

Zaczęłam więc od zapuszczania i piłowania swoich naturalnych paznokci, a moimi narzędziami były małe nożyczki do paznokci, metalowy pilnik i kopytko do skórek....




Pierwsze zdobienia wykonane linerem lub igłą

Zdobienia przy użyciu linera i kolorowych "piegusków"


Pierwsze kolorowe stylizacje tworzyłam przy użyciu zwykłych lakierów do paznokci. Najpierw ćwiczyłam nakładanie jednego koloru, począwszy od cielistych róży do frencha, później perłowe, a następnie pozostałe kolory tęczy.


Kolorowy french i zdobienia przy użyciu igły

Pierwszy french na naturalnych paznokciach (lakier)



Z czasem zaczęłam próbować wykonywać manikiur w stylu french, który był wtedy szalenie modny, ale tzw. linia uśmiechu przypominała bardziej grymas niż uśmiech, bo była prawie prosta lub jedynie lekko zakrzywiona. Oprócz klasycznego białego frencza pojawiały się też kolorowe, brokatowe, z dodatkiem sztrasów itp. Zdobienia natomiast ograniczały się u mnie do wtapiania w lakier naklejek, brokatów i innych gotowych produktów.




Zdobienia wykonane przy użyciu igły


Kolejnym poziomem były zdobienia ręcznie malowane i wtedy nie był to jakiś specjalny wyczyn. Dziś technologia i trendy w zdobnictwie wręcz galopują i rynek roi się od różnego rodzaju ozdób oraz przyrządów do tworzenia często misternych dzieł, ale wtedy wystarczyły 3 różnokolorowe lakiery do paznokci i igła lub wykałaczka.



Zdobienia wykonane kolorowymi długopisami i linerami


Jednak to mi nie wystarczało, bo jak wiadomo lakiery do paznokci szybko odpryskują, a naturalne paznokcie się łamią, więc przyszła kolej na tzw. tipsy z kiosku. Niestety miłość do „plastików” nie trwała długo, ponieważ obolałe i opuchnięte skórki wołające o pomstę wygrały. Tipsy nie były też zbyt trwałe i odpadały przy najmniejszym skinieniu palcem, ale świetnie się nadawały jako pierwsze wzorniki do ćwiczenia zdobień.



 
French kolorowym żelem i holograficzne gwiazki


French z neonowym brokatem i naklejki



Pamiętam,że praca z paznokciami zaczęła mi sprawiać coraz większą przyjemność, a jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia.

W międzyczasie metodę akrylową zaczął wypierać żel uv, w związku z tym moim ogromnym marzeniem było nauczyć się budować paznokcie przy pomocy żelu.



French kolorowym żelem i decoupage z serwetek



Marzenie to stało się rzeczywistością w dniu moich 18stych urodzin, kiedy to dostałam w prezencie mój pierwszy zestaw do stylizacji paznokci metodą żelową.

Byłam prze szczęśliwa. Pierwsze kroki stawiałam ćwicząc na sobie, mamie i koleżankach.
Nigdy jednak nie traktowałam tego jako zawód, a bardziej jak hobby. Nie wiedziałam wtedy, że oprócz studiów kosmetologicznych można też brać udział w różnego rodzaju szkoleniach. Chociaż w Polsce kilkanaście lat temu branża nie była aż tak rozwinięta jak teraz. Nie było takiego wachlarza produktów, kursów, marek i centrów szkoleniowych, aby móc się rozwijać, a zwłaszcza w małej miejscowości. 

Postanowiłam podzielić wpis na dwie części z racji tego, że historia jest troszkę długa. Nie chcę Was zanudzić, ale mam nadzieję, że z niecierpliwością będziecie czekać na kolejną część gdzie opiszę jak stylizacja paznokci stała się moim zawodem, jak zaczęła się moja przygoda z hybrydami i co w końcu z tym akrylem ;)

A jak długo trwa Wasza przygoda ze stylizacją paznokci? Pytam zarówno stylistki jak i klientki. Opowiedźcie w komentarzu jakieś ciekawe przygody, które Wam się przytrafiły.
Zaprzaszam także na mojego fanpage MagdaleNails na FB.


Pozdrawiam, Magdalena :*

środa, 8 maja 2019

Kwietniowe podsumowanie nowości z Silcare



Witajcie kochani,

wiem, że od świąt Wielkanocnych minęło już trochę czasu i rozpoczął się nowy miesiąc, ale ostatnio mam tyle na głowie, że nie miałam kiedy tu zaglądać. Od kilku tygodni sporo się u mnie dzieje, ale postaram się chociaż raz w tygodniu wrzucić tutaj jakiś ciekawy post. Chciałabym podsumować poprzedni miesiąc pod względem nowości produktowych, które się u mnie pojawiły. Chodzi mi tutaj o moje paznokciowe zakupy. 

W okresie świątecznym marka Silcare przygotowała dla swoich klientów nie lada gratkę, a mianowicie urocze jajeczko, pełne cudowności, w rabatowej cenie. Zauważyłam tę promocję w ostatniej chwili i jestem mega zadowolona, że zdążyłam z zakupem.




Produkt zapakowany był w tekturowe pudełko wypełnione sztucznym siankiem, a na nim dodatkowo dwie świąteczne krówki na osłodę, które oczywiście nie zostaną zjedzone ;)
Przeurocze jajeczko zawiera 4 kolory lakierów hybrydowych Silcare Flexy:





  • koralowy 106,
  • żółty 101,
  • miętowy 118,
  • fioletowy 110




oraz dwa pyłki wysyłane losowo - do mnie trafił Neon Glow w różowym kolorze oraz Colorful Sand Effect w odcieniu zieleni z  różnokolorowymi drobinkami. Jajo nadal jest w sprzedaży, ale już w regularnej cenie. Przy okazji świątecznych zakupów nabyłam jeszcze frez bit Diamond nr 04, bo jestem bardzo zadowolona z jakości poprzednich, które również zakupiłam w sklepie internetowym Silcare. 

Pokusiłam się też o najnowsze czasopismo, które będzie już moim drugim w kolekcji. Poprzednie nabyłam w Empiku, gdzie zaopatruje się w czasopisma branżowe. Brawo Empik za to. Jako, że Silcare bardzo dba o swoich klientów to zarówno do zakupów w sklepie jak i do gazet dodaje gratisy w postaci pełnowymiarowych produktów, które oczywiście też przetestuję i zrecenzuję na łamach bloga. 

W marcowym numerze znalazła się hybryda z serii Flexy Living Coral w szalenie modnym kolorze koralowym.







W kwietniowym natomiast baza budująca Color it! Light Pink Beige, w naturalnym cielistym kolorze. Ponad to w magazynie znajdowała się karta rabatowa 30% zniżki na zakup hybryd z serii Color it! Myślałam, że wykorzystam ją przy okazji mojej podróży do Katowic gdzie znajduje się stacjonarny sklep Silcare, ale niestety w niedzielę sklep jest nieczynny :/




Do wypróbowania mam jeszcze lakier hybrydowy z kolekcji The Garden of Colour Cat Eye #15, który dostałam przy okazji zakupu nowego sprzętu i narzędzi.




W tle moja kocia modelka Tysia



To już wszystkie kwietniowe nowości w mojej kolekcji teraz pora na wielkie testowanie. Co sądzicie o moich zakupach i produktach marki Silcare? Już nie mogę się doczekać kiedy je wypróbuję, a Wy? Jakie są Wasze spostrzeżenia? Podzielcie się swoją opinią w komentarzu.
Zapraszam do śledzenia bloga oraz na zakupy do sklepu internetowego Silcare.

Pozdrawiam, Magdalena :*