Witajcie moi drodzy,
Dziś ostatni dzień Świąt Bożego Narodzenia, ale w niektórych domach magia świąt trwa w najlepsze ( ja powiem Wam szczerze nie przepadam za świętami, bo wiem, że nie dla wszystkich są one wesołe). Jednak okres świąt zawsze jako dziecku kojarzył mi się ze spełnianiem marzeń, dlatego dzisiaj opowiem o moim marzeniu, które spełniło się w pierwszej połowie tego roku.
W przeddzień moich 30stych urodzin
miałam okazję i niezmierną przyjemność gościć w Akademii
Semilac Pauliny Pastuszak w Katowicach. Chcecie dowiedzieć się
jakie są moje wrażenia z uczestnictwa w warsztatach pod okiem
mistrzyni? W takim razie zapraszam do lektury.
Najpierw przedstawię Wam po krótce skąd dowiedziałam się o warsztatach, Paulinie i jak zaczęła się moja przygoda z marką Semilac. Co za tym idzie znów cofniemy się na chwilkę w czasie. Pierwszy raz na Paulinę natknęlam się dawno temu, czytając czasopisma branżowe, w których jako ekspert w dziedzinie stylizacji paznokci zamieszczała swoje artykuły na tematy związane z branżą. Już wtedy była dla mnie autorytetem w dziedzinie stylizachi paznokci, natomiast ja w tym czasie nie brałam jeszcze tego zawodu na poważnie.
Stylizacją paznokci zajmuję się
od dawna, ale tak na poważnie o tym
zawodzie zaczęłam myśleć dopiero jakieś 4 lata temu, wtedy też
zaczęłam moją przygodę z hybrydami. Na początku pracowałam na
tanich produktach, wiecie żeby się przekonać jak to działa itd. Kiedy już zaczęłam nabierać wprawy zainwestowałam w słynne
hybrydy Semilaca. Oczywiście, żeby być na bieżąco z nowościami
i czerpać inspiracje polubiłam ich fanpage na FB oraz fanpage
akademii. Wtedy okazało się, że Paulina jest związana z marką
Semilac. Czaiłam się na szkolenia pod okiem mistrzyni przez jakiś
czas, ale musiało upłynąć znów trochę wody zanim się
zdecydowałam. Wcześniej myślałam jak większość początkujących
dziewczyn, że to nie mój poziom, ale w końcu podjęłam decyzję.
Przecież kto nie ryzykuje, ten nie pije przysłowiowego szampana. …
12.05.2019 – tę datę zapamiętam
bardzo dobrze. Skończyłam pracę po godz 2:00 w nocy, pociąg
relacji Wisła-Katowice miał wyjechać ze stacji Goleszów Główny
o godz 5:33, więc zdążyłam zjeść, wziąć prysznic i ogarnąć do
wyjścia. W prawdzie niewyspana i zmęczona, ale bardzo
podekscytowana wyszłam dużo wcześniej z domu. Powiem Wam, że
warto jest wcześnie wstawać, choćby tylko dla takich widoków jaki
zastałam po wyjściu z domu. Drugi powód do radości to przejażdżka
pociągiem, dlatego że jako dziecko uwielbiałam jeździć
pociągami, a teraz nie mam zbyt wielu okazji.
Podziwiałam widoki przez okno mijając kolejne miejscowości. Po ok. 2h jazdy głodna i zmarznięta ( niestety w tym pociągu nie było możliwości zamknięcia przedziału :/) pobiegłam czym prędzej prosto do Galerii Katowickiej, żeby zjeść coś na śniadanie i napić się kawy standardowo w Starbucksie oraz odwiedzić sklepik z pamiątkami. Niestety o tej porze praktycznie wszystkie sklepy w galerii są zamknięte, a na zewnątrz padał już deszcz, więc trzeba było jakoś przetrwać do tej 9:00.
Dotarłam na miejsce trochę wcześniej, żeby dopełnić wszystkich formalności. Powiem Wam, że budynek Akademii jest naprawdę imponujący. Uwielbiam podziwiać wszelkiego rodzaju architekturę oraz nietuzinkowy wystrój wnętrz. Paulina przywiozła także kilka ciekawych pamiątek z różnych zakątków świata, które również można podziwiać np. czekając na Panią Profesor lub w przerwie kawowej. Podsumowując wnętrze akademii urządzone jest w sposób prosty, a jednocześnie z klasą.
Teraz będzie fragment nieco nacechowany emocjonalnie, bo spotkanie oko w oko z autorytetem wzbudza niewyobrażalnie silne emocje. Kiedy przez szklane drzwi zobaczyłam Paulinę, która wpadła do budynku jak burza, stałam osłupiała, z otwartą buzią i nie mogłam oderwać od niej wzroku. Pomyślałam " Matko, widzę Pastuszak na własne oczy, będę z nią rozmawiać i spędzę pod jej okiem kilka godzin warsztatowych..." Szok i niedowierzanie. Ale Wy uwierzcie mi, że potrafię reagować czasem jak małe dziecko w takich sytuacjach.
Paulina mimo, że już jest ikoną stylizacji paznokci nie tylko w naszym kraju, ale i na świecie oraz ma za sobą liczne sukcesy, publikacje, a nawet była prowadzącą program Kosmetyczne Rewolucje, nie zadziera nosa, jest bardzo ciepłą i mądrą osobą. Posiada ogromną wiedzę i doświadczenie w zawodzie i nie tylko ;)
Warsztaty przebiegły w bardzo miłej atmosferze. Otrzymałam sporo wiedzy merytorycznej i praktycznej, czasem było poważnie, ale w dużej mierze na wesoło. Na koniec oczywiście wszystkie kursantki otrzymały dyplomy, upominki i możliwość zakupienia produktów Semilac oraz NailArtist na miejscu. Oczywiście nie zabrakło pamiątkowego zdjęcia, no i selfi z mistrzynią.
Więcej Wam nie powiem, bo to oczywiście tajemnica zawodowa. Co było w Akademii zostaje w Akademii.
Nie chcę się też bardziej rozpisywać, bo przecież na koniec zawsze opowiadam Wam o jednym z zabytków lub ciekawych miejsc w mieście, które odwiedziłam. Tym razem będzie to ulica Stawowa w Katowicach i słynna fontanna z żabą.
Stawowa to jeden z najpopularniejszych i najważniejszych deptaków w Katowicach, przy którym znajdują się liczne zabytkowe kamienice,sklepy i lokale usługowe. Nazwa ulicy wzięła się prawdopodobnie od tego, iż w okolicy kiedyś znajdował się staw ( mieszkańcy Katowic pewnie znają dokładną historię). W połowie lat 70-tych na ulicy postawiono fontannę z figurą mosiężnej żaby, z której ust wypływa woda. Jeśli będziecie w Katowicach, przejdźcie się w to miejsce i pocałujcie żabę, a kto wie może uda Wam się spotkać wymarzonego księcia ;) Polecam także spacer ulicą po zmierzchu, kiedy miasto nieco zwalnia, a budynki są pięknie oświetlone co możecie zobaczyć w poprzednim poście z serii Podróże z pazurem.
Na zakończenie będzie już krótko. Pozdrawiam serdecznie dziewczyny, z którymi miałam okazję wziąć udział w warsztatach i oczywiście Panią Profesor, jeśli jakimś cudem kiedyś to przeczytają. A Was zapraszam na kolejny wpis już w Nowym Roku 2020. Udanej imprezy sylwestrowej i moc brokatu na paznokciach :***
Podziwiałam widoki przez okno mijając kolejne miejscowości. Po ok. 2h jazdy głodna i zmarznięta ( niestety w tym pociągu nie było możliwości zamknięcia przedziału :/) pobiegłam czym prędzej prosto do Galerii Katowickiej, żeby zjeść coś na śniadanie i napić się kawy standardowo w Starbucksie oraz odwiedzić sklepik z pamiątkami. Niestety o tej porze praktycznie wszystkie sklepy w galerii są zamknięte, a na zewnątrz padał już deszcz, więc trzeba było jakoś przetrwać do tej 9:00.
Dotarłam na miejsce trochę wcześniej, żeby dopełnić wszystkich formalności. Powiem Wam, że budynek Akademii jest naprawdę imponujący. Uwielbiam podziwiać wszelkiego rodzaju architekturę oraz nietuzinkowy wystrój wnętrz. Paulina przywiozła także kilka ciekawych pamiątek z różnych zakątków świata, które również można podziwiać np. czekając na Panią Profesor lub w przerwie kawowej. Podsumowując wnętrze akademii urządzone jest w sposób prosty, a jednocześnie z klasą.
Teraz będzie fragment nieco nacechowany emocjonalnie, bo spotkanie oko w oko z autorytetem wzbudza niewyobrażalnie silne emocje. Kiedy przez szklane drzwi zobaczyłam Paulinę, która wpadła do budynku jak burza, stałam osłupiała, z otwartą buzią i nie mogłam oderwać od niej wzroku. Pomyślałam " Matko, widzę Pastuszak na własne oczy, będę z nią rozmawiać i spędzę pod jej okiem kilka godzin warsztatowych..." Szok i niedowierzanie. Ale Wy uwierzcie mi, że potrafię reagować czasem jak małe dziecko w takich sytuacjach.
Paulina mimo, że już jest ikoną stylizacji paznokci nie tylko w naszym kraju, ale i na świecie oraz ma za sobą liczne sukcesy, publikacje, a nawet była prowadzącą program Kosmetyczne Rewolucje, nie zadziera nosa, jest bardzo ciepłą i mądrą osobą. Posiada ogromną wiedzę i doświadczenie w zawodzie i nie tylko ;)
Warsztaty przebiegły w bardzo miłej atmosferze. Otrzymałam sporo wiedzy merytorycznej i praktycznej, czasem było poważnie, ale w dużej mierze na wesoło. Na koniec oczywiście wszystkie kursantki otrzymały dyplomy, upominki i możliwość zakupienia produktów Semilac oraz NailArtist na miejscu. Oczywiście nie zabrakło pamiątkowego zdjęcia, no i selfi z mistrzynią.
Więcej Wam nie powiem, bo to oczywiście tajemnica zawodowa. Co było w Akademii zostaje w Akademii.
Nie chcę się też bardziej rozpisywać, bo przecież na koniec zawsze opowiadam Wam o jednym z zabytków lub ciekawych miejsc w mieście, które odwiedziłam. Tym razem będzie to ulica Stawowa w Katowicach i słynna fontanna z żabą.
Stawowa to jeden z najpopularniejszych i najważniejszych deptaków w Katowicach, przy którym znajdują się liczne zabytkowe kamienice,sklepy i lokale usługowe. Nazwa ulicy wzięła się prawdopodobnie od tego, iż w okolicy kiedyś znajdował się staw ( mieszkańcy Katowic pewnie znają dokładną historię). W połowie lat 70-tych na ulicy postawiono fontannę z figurą mosiężnej żaby, z której ust wypływa woda. Jeśli będziecie w Katowicach, przejdźcie się w to miejsce i pocałujcie żabę, a kto wie może uda Wam się spotkać wymarzonego księcia ;) Polecam także spacer ulicą po zmierzchu, kiedy miasto nieco zwalnia, a budynki są pięknie oświetlone co możecie zobaczyć w poprzednim poście z serii Podróże z pazurem.
Na zakończenie będzie już krótko. Pozdrawiam serdecznie dziewczyny, z którymi miałam okazję wziąć udział w warsztatach i oczywiście Panią Profesor, jeśli jakimś cudem kiedyś to przeczytają. A Was zapraszam na kolejny wpis już w Nowym Roku 2020. Udanej imprezy sylwestrowej i moc brokatu na paznokciach :***